Zmiany w ordynacji wyborczej
Posłowie opozycji zwracali uwagę na to, że zaledwie 10 minut wcześniej otrzymali ponad 100 poprawek, z którymi nie mieli możliwości się zapoznać. Mimo to marszałek Sejmu, Marek Kuchciński nie zgodził się na zmianę harmonogramu obrad. Projekt ustawy poparli posłowie Prawa i Sprawiedliwości a także koła Wolni i Solidarni (było to w sumie 234 posłów). Przeciw było 199 polityków z Platformy Obywatelskiej, Nowoczesnej, Kukiz'15 i koła Europejskich Demokratów. Od głosu wstrzymało się dwóch posłów.
Co zakłada projekt ustawy?
Projekt zmian w ordynacji wyborczej zostanie teraz skierowany do Senatu. Posłowie PiS zgodzili się m.in. na wydłużenie kadencji w samorządach z czterech do pięciu lat (od przyszłych wyborów) a także na pozostawienie jednomandatowych okręgów wyborczych w gminach liczących do 20 tys. mieszkańców. Zlikwidowano głosowanie korespondencyjne, o którego zachowanie apelowali przedstawiciele osób niepełnosprawnych. Politycy zgodzili się na wprowadzeniem dwukadencyjności na stanowiskach wójta, burmistrza oraz prezydenta miasta.
W pierwotnej wersji ustalono, że o wyborze członków Państwowej Komisji Wyborczej teraz będzie decydował Sejm. Potem jednak nastąpiła zmiana i ten obowiązek powierzono ministrowi spraw wewnętrznych. Dotychczas decydował o tym Trybunał Konstytucyjny, Sąd Najwyższy i Naczelny Sąd Administracyjny.
Mimo że partia rządząca zrezygnowała z kilku najbardziej kontrowersyjnych pomysłów, co spotkało się z aprobatą Państwowej Komisji Wyborczej, nadal pojawiają się komentarze, że te zmiany zostały wprowadzone za późno. Zdaniem PKW może to oznaczać trudności z przeprowadzeniem wyborów samorządowych w przyszłym roku. Posłowie opozycji nie kryją oburzenia sposobem procedowania tego projektu.
Zdaniem posła Marka Sowy z Nowoczesnej ustawa ma na celu tylko oddanie pełni władzy i nadzoru nad Krajowym Biurem Wyborczym ministrowi spraw wewnętrznych i administracji, którym obecnie jest wiceszef PiS Mariusz Błaszczak. – Była era „Misiewiczów”, teraz będzie era „Błaszczaków”. Trafią do każdej gminy, do każdego powiatu. Pięć tysięcy „Błaszczaków” już jest w drodze – powiedział.
- Trzeba być tytanowym pelikanem PiS, żeby akceptować taki sposób forsowania ordynacji wyborczej do samorządu. Jaki jest powód, że przepycha się tak fundamentalną zmianę w ciągu kilku godzin? W bałaganie i chaosie. Nie chcieli odłożyć głosowań nawet do jutra – powiedział Tomasz Siemoniak.
„No i przegłosował PIS ordynację do wyborów samorządowych. Jak zwykle po nocy. Politycy, nie sędziowie, będą tak naprawdę nadzorować wybory. Quis custodiet ipsos custodes? (Kto będzie nadzorował nadzorców?) Błaszczak? Kaczyński? Ważne, że swoi. Dziś standardów nie będzie wyznaczał Juvenal, Platon, czy Mill, tylko Tarczyński z Horałą i Schreiberem. A opozycja - morda w kubeł, bo dziś Marszałek Kuchciński cenzurował, przerywał, straszył karami całą opozycję- bo „lumpy” i „zdradzieckie mordy” są ok, ale trudne pytania o podkopywanie demokracji lokalnej - już nie. Kogo się boicie Panowie? No kogo?
Święta, dzielenie się opłatkiem, a arogancki zamach na demokrację trwa. A media pytają czy premier Morawiecki łatwiej się porozumie z Donaldem Tuskiem. Pewnie ze swoim byłym szefem ciut łatwiej będzie mu się rozmawiało niż ze swoją byłą szefową. Tylko co z tego? Powtórzę pytanie - Quis custodiet ipsos custodes? Panie i Panowie - tak- odpowiedź brzmi- Jarosław Kaczyński, który to wszystko firmuje, bez krztyny formalnej odpowiedzialności. Dobranoc” – napisał na twitterze Rafał Trzaskowski.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj