| Źródło: fot. pixabay.com
Tysiące nielegalnych transakcji
Chyba wszystkie banki udzielają kredytów przez Internet. Pożyczki online są udzielane przez wiele innych instytucji finansowych. Wystarczy wpisać w Google odpowiednie hasło, np. "pożyczka przez Internet", a wyskoczy mnóstwo ofert. Tu 500 zł, tam 5 tys., a niektórzy oferują nawet do 20 tys. zł i więcej.
Formalności można załatwić za pośrednictwem komputera, a trwają one - wedle reklam - około 15 minut. Jak z takiej oferty nie skorzystać?
Jednak zdaniem Inspekcji Handlowej, umowy pożyczki czy kredytu zawierane przez Internet, są dla nas niebezpieczne. Niebezpieczne, gdyż nie mamy pewności, że warunki umowy nie zostaną samowolnie i potajemnie zmienione przez pożyczającego pieniądze. Przewidując to zagrożenie, ustawodawca orzekł, że umowa dotycząca pożyczenia pieniędzy, powinna zostać zawarta na trwałym nośniku.
Takim nośnikiem z pewnością jest papier. Zdaniem Inspekcji Handlowej nie jest nim natomiast system informatyczny, strona czy witryna w Internecie. Można ją bowiem dowolnie modyfikować.
Trwały nośnik jest to "materiał lub urządzenie służące do przechowywania i odczytywania informacji przekazywanych konsumentowi w związku z umową o kredyt, przez czas odpowiedni do celów jakim informacje te służą oraz pozwalające na odtworzenie tych informacji w niezmienionej postaci".
Inspekcja Handlowa zajęła się tym problemem na wniosek jednej z osób, która jest w sporze z firmą udzielającą kredytu. Kredyt został zawarty za pośrednictwem Internetu. Inspekcja Handlowa uznała, że w tym przypadku: "pożyczkodawca nie wywiązał się z obowiązku przekazywania konsumentowi informacji na papierze ani na innym trwałym nośniku. Przedsiębiorca przekazał konsumentowi informacje wymagane przepisami za pomocą konta użytkownika umieszczonego na stronie internetowej. Funkcjonalność konta użytkownika na stronie internetowej w tej sprawie oraz sama strona internetowa nie mogą zostać uznane za trwały nośnik. Przedsiębiorca może bowiem zmieniać treść strony internetowej i konta użytkownika już po zawarciu umowy. Nie ma też gwarancji, że umieszczone tam informacje będą w ogóle dostępne w przyszłości".
Co z tego faktu wynika? Ważna jest tylko umowa pisemna. Każdą umowę potwierdzoną poprzez Internet, możemy kwestionować. Nikomu jednak nie radzimy przerwać spłaty rat. To jest możliwe dopiero po wyroku sądowym. Ale dla sądu oficjalne stanowisko Inspekcji Handlowej - w tym wypadku prezesa Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - powinno mieć decydujące znaczenie.
Napisz komentarz
Komentujesz jako: Gość Facebook Zaloguj